Rowerowa Jura- cz.3: Z Doliny Brzoskwinki przez Dolinę Będkowską do Ojcowa.

Dolinki Podkrakowskie

Dolina Brzoskwinki

Poranne słońce zapowiadało wspaniały dzień. Czekało nas sporo jazdy w urozmaiconym krajobrazie podkrakowskich dolinek krasowych.  Wpierw jednak postanawiamy rozprostować nogi podczas pieszej wędrówki  wśród skałek Doliny Brzoskwinki. Nie widać ich dobrze z  trasy rowerowej, gdyż przesłaniają je drzewa. Jeszcze z 40 lat temu podziwiano je w pełnej krasie. Teraz, gdy zabrakło pasących się owiec wszystko stopniowo porosło lasem. Obecnie między skałkami i drzewami prowadzi ścieżka edukacyjna, którą właśnie powędrowalismy..

Tablica w Dolinie Brzoskwinki

      

Skałki w Dolinie Brzoskwinki

Po około godzinnej wędrówce wróciliśmy pod naszą wiatę, gdzie wypiliśmy cały zapas wody mineralnej. Wiedzieliśmy, że nieopodal w wiosce, uzupełnimy prowiant w sklepie. Zanim pojedziemy dalej, postanawiamy obejrzeć wywierzysko Brzoskwinki, do którego dotarliśmy jadąc kilkaset metrów na zachód główną ulicą Brzoskwini. Z powodu małych ostatnio opadów, woda spomiędzy skał ledwie się sączyła.

Dolina Brzoskwinki Ojców cz.1

Teraz czeka nas ostry wjazd na Grzbiet Tenczyński. Nieco klucząc wśród pól mozolnie wspinamy się okolo 100 metrów. Jest coraz goręcej, więc z podwójną radością wjechalismy w mroczny las na grzbiecie.

Niemal po płaskim przejechaliśmy tym lasem kilka kilometrów na wschód, by po wyjeździe na polany rozpocząć wspaniały zjazd, aż na samo dno Rowu Krzeszowickiego. Nie obyło się bez użycia hamulców na kilku ostrzejszych ( dla mnie) zakrętach. Przez Zabierzów przejechaliśmy uważnie, gdyż po kilku dniach w “dziczy” odwykliśmy od miejskiego ruchu.

Skałki w dolinie Brzoskwinki

 

Rów Krzeszowicki

Za Zabierzowem trasa  rowerowa poprowadziła po wale Rudawy, by potem wśród pól kluczyć słabo widoczną ścieżką  aż do Bolechowic.  Byłem tu jakieś 10 lat temu, więc pamiętałem dość dobrze uliczkę, po której całą szerokością płynął sobie potok. Może to raczej dnem potoku biegła brukowana uliczka?…Już się cieszyłem na przejazd rowerem wśród rozbryzgów wody. Jakież było moje rozczarowanie, gdy ujrzeliśmy  pięknie wyasfaltowaną ulicę, a obok w dole płynący nowiutkim, wybetonowanym  rowem, potok! Cóż- unijne dotacje robią swoje. 😀  Po chwili jednak ogarnia mnie zwątpienie- może to było w Kobylanach? Powraca nadzieja, przecież tam będziemy za jakąś godzinkę. Tymczasem, wzdłuż zarastającego strumyka, zmierzamy w kierunku słynnej Bramy Bolechowickiej.

 

Przez Bolechowice nad potokiem

 

 

Brama Bolechowicka
Brama Bolechowicka

    Dolina Bolechowicka

Tuż przy wejściu zostawiamy rowery udając się na pieszy spacerek.  Samą bramę stanowią dwie potężne skały wapienne ograniczające z obu stron wejście w głąb doliny. Podobna forma istnieje także w Dolinie Prądnika- Brama Krakowska.

Dolina Bolechowicka

 

Obserwujemy grupkę wspinającyh się skałołazów. Są na tyle wysoko, że nie rozumiemy co do siebie krzyczą. Dopiero po chwili uprzytamniamy sobie, że to sąsiedzi ze wschodu. Za bramą wąwóz nie jest zbyt ciekawy-wracamy po około stu metrach.

 

Przed Bramą Bolechowicką. Fot. Robert Kmieć

Rów Krzeszowicki

Jedziemy jak najkrótszą drogą w stronę Doliny Kobylańskiej. Pamiętam jakie przed laty wywarła na mnie “westernowe” wrażenie. Na trasie mijamy przykłady interesującego budownictwa willowego.

Budynki na stoku Rowu Krzeszowickiego

 

Nowy budynek na stoku między dolinami Bolechowicką a Kobylańską

 

Dolina Kobylańska

Plan Doliny Kobylańskiej

 

Tablic, map i informacji nie brakuje

 

Dolina Kobylańska

 

Powoli, acz nieubłaganie stoki Doliny Kobylańskiej zarastają.

 

Dnem wąwozu biegnie ścieżka rowerowa, więc wykorzystaliśmy ten skrót do Będkowic. Dolina nas nie zawiodła- skalne ściany  wśród zieleni( a może odwrotnie?)wyłaniały się zza kolejnych zakrętów. Nie był to jednak aż tak “indiański” widok jak lata temu – roślinność na stokach przysłaniała nieco( widoczne kiedyś w pełnej krasie) skałki.

 

 

Mała polanka na biwak tuż na początku Doliny Kobylańskiej

 

Ze względu na dużą popularność okolicznych skałek wśród wspinaczy, na polanie tuż za wejściem do doliny znajduje się miejsce biwakowe z wiatą.

Dolina Kobylańska – stok

 

 

 

Dolina Kobylańska
W Dolinie Kobylańskiej. Fot. Robert Kmieć

 

Górna część Doliny Kobylańskiej. Fot. Robert Kmieć

 

Ścieżka rowerowa jest nadspodziewanie wygodna nawet dla mojego- bynajmniej nie górskiego – roweru. W Będkowicach zrobiliśmy przerwę na zakupy i picie. Sporo wypociliśmy na podjeździe.

Szlak rowerowy w Dolinie Kobylańskiej.

Dolina Będkowska

Do Doliny Będkowskiej zjeżdżamy tak ciemnym wąwozem, że muszę hamować, bojąc się wpaść do jakiejś niewidocznej dziury.

Zjazd do Doliny Będkowskiej

 

Dolina Będkowska wita nas przepięknym potokiem szemrzącym wśród drzew, traw i skałek. Między nimi wyróżnia się Sokolica – najwyższa ściana skalna na całej Jurze.  Wznosi się wysoko ponad pokrytym łąką dnem doliny i lasami porastającymi stoki. Widać ją już z daleka – imponująca, wapienna skała dominuje bielą nad okolicą, co sprawia silne wrażenie, zwłaszcza tak daleko od gór. Jej szczyt wznosi się ponad sto metrów nad dnem doliny! Same  ściany osiągają 60 metrów wysokości.

 

Potok Będkówka

 

Sokolica nad Doliną Będkowską

Osiołek pod Sokolicą

 


 

 


Na północnym krańcu polany pod Sokolicą znajduje się pole kempingowe, pokoje do wynajęcia oraz bar w Brandysówce – klimatycznym,legendarnym wśród wspinaczy, schronisku. Oni bowiem jeszcze niedawno stanowili główną część jej lokatorów, gdyż Sokolica słynie z dróg wspinaczkowych. Obecnie nocują tu  także rowerzyści, turyści piesi i zmotoryzowani, bowiem można tu dojechać nawet samochodem. Co ważne dla niedzielnych rowerzystów ( dla których może to być zbyt daleko od Krakowa czy GOP– u na rowerowy dojazd) można w Brandysówce wynająć rowery. Cena od 10 zł za godzinę do 40 zł za dobę. Noclegi- około 30 zł w schronisku i 12 na polu kempingowym za osobę. ( ceny 2017 rok)Wspomnieć należy o umiarkowanie niskich cenach za wyżywienie.

 

 

Dolina Będkowska

 

 

 

 

 

 

Sokolica– drogi wspinaczkowe

 

 

Brandysówka

 

My jednak, mając sporo czasu do wieczora, zmierzamy dalej w górę doliny.

Brandysówka, schronisko

 

Po drodze schodzimy nad sam potok, by obejrzeć tutejszy geomorfologiczny rarytas- wodospad Szum. Wysokość jego oceniana jest na około 4 metrów, jednak dość niewielki spadek sprawia wrażenie, że jest niższy. Niemniej jest to najwyższy wodospad na całej Wyżynie Krakowsko – Częstochowskiej.

 

Szum w Dolinie Będkówki
Szum w Dolinie Będkowskiej fot. R. Kmieć

 

 

 

 

 

Źródło Będkówki

 

Pozostało nam jeszcze obejrzenie miejsca gdzie rodzi się potok Będkówka, wzdłuż którego jedziemy już prawie godzinę. Kawałek drogi za wodospadem Szum, u podnóża lewego stoku wybija wydajne (50-150 l/s)i malownicze wywierzysko. Temperatura wody wynosi ponad 9 st. C, a więc w gorące dni można się orzeźwić.

Szlak w Dolnie Będkowskiej

 

Tablica przy źródle Będkówki.

 

Ostatnią atrakcją doliny jest Skała Łabajowa, którą znajdujemy po krótkim przejeździe przez las. Teren, na którym się znajduje jest co prawda prywatny, ale za zgodą właściciela wolno biwakować i wspinać się po ścianach.  Słońce chyli się szybko ku zachodowi, toteż po zrobieniu paru fotek opromienionym blaskiem białym ścianom, ruszamy dalej ku Dolinie Prądnika.

Skała Łabajowa.

Dolina Prądnika

Czeka nas przejazd przez drogę krajową Olkusz- Kraków, a potem…gubimy się wśród pól zwiedzeni zaznaczonym na jednej z map szlakiem “skrótowym” do Doliny Prądnika. Na poszukiwanie jego “dalszego ciągu” wśród krzaków i drzew tracimy ponad pół godziny, by wreszcie zdecydować się na jazdę malowniczą i krętą drogą sprowadzającą dość ostro na dno doliny. Ostatni, kręty odcinek jedziemy po kostce brukowej sprzed…jakichś stu lat! 😉 Lądujemy nieopodal Bramy Krakowskiej. Chcemy znaleźć biwak jeszcze przed zmrokiem, więc jej podziwianie zostawiamy na następny dzień. Mijamy “centrum” Ojcowa, później skręt w lewo, ostry podjazd z zakrętami i wreszcie widzimy kemping. Piękna, zielona polana zachęca do rozbicia namiotu, ale poszukiwania obsługi spełzy na niczym. Cóż począć- obozujemy za darmo! Wkoło – nikogo. Biwakową kolację urządzilismy przy ognisku. Niestety- lekki deszcz nieco nam popsuł imprezę. Z nadzieją, że jutro przywita nas słońce udajemy się na spoczynek.

Dolina Brzoskwinki Ojców cz.2

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dolina Prądnika wieczorem.
Brama Krakowska

 

Cały teren dla nas- pole namiotowe w Ojcowie

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.