Rankiem zwinęliśmy obóz, by zjechać do Doliny Prądnika wstępnie obejrzanej wczorajszym wieczorem.
Przelotnie spojrzelismy na zamek i zatrzymaliśmy się w centrum mieszczącym siedzibę parku i muzea.
Pogoda była wspaniała- słońce, ciepło, choć nie gorąco, więc zwiedzanie muzeów, wystaw czy innych wnętrz zostawiliśmy na inny czas. Wybraliśmy piękne okoliczności przyrody niepowtarzalnej. Na pierwszt ogień poszła Znana z wielu fotografii Brama Krakowska, bodajże najładniejszy przykład bramy krasowej w Polsce.
Brama prezentuje się imponująco także od wewnątrz. Jednak sama dolina za bramą jest krótka i mało ciekawa.
Ruszyliśmy więc ku Dolinie Sąspowskiej jawiącej się na mapie jako długie obniżenie, w którego szerokim dnie płynie potok. Jako, że doliną tą prowadzi tylko szlak pieszy, pozostawiliśmy swe rowery gdzieś w krzakach by pokonać parę kilometrów na nogach. Takie fizyczne urozmaicenie po kilku dniach jazdy pozwoliło nam się lepiej rozruszać, a pewnej części ciała odpocząć od nacisku. Rozległe, zielone i pełne wilgoci łąki urzekały nas swą malowniczością.
Dodaj komentarz